Klasa 4a w AGH (i Muzeum Inżynierii Miejskiej)

Opublikowano: niedziela, 29, październik 2017

Środa 25 października 2017 nie zachęcała zanadto aurą, co jednakowoż w zupełności nie odstraszyło klasę 4a przed wybraniem się z naszej Alma Mater do Alma Mater Cracoviensis czyli do Akademii Górniczo – Hutniczej w Krakowie

– wspaniałej uczelni, w której być może niektórzy z naszych uczniów będą studiować wzorem absolwentów lat ubiegłych. Nasi Maturzyści – Mechanicy powitani zostali w monumentalnym hallu głównym akademii, zwieńczonym imponującą rzeźbą Stanisława Staszica. Następnie przez korytarze zdobne w przepiękne skamieliny i minerały, udaliśmy się do sali senatu uczelnianego by wysłuchać interesującej prelekcji na temat życia studenckiego i bogatej infrastruktury akademii.

Później, doświadczyliśmy, że rzeczywiście można się zgubić wśród korytarzy prowadzących na górne piętra, z których podziwialiśmy panoramę Krakowa i w drodze do górniczego chodnika ćwiczebnego zwanego popularnie kopalnią, w której mieliśmy możność przypomnieć sobie wiadomości na temat ciężkiej pracy górnika, zdobyte dwa lata wcześniej w czasie wycieczki do kopalni Guido.

Po wyjściu z gmachu, zrobiliśmy sobie kilka pamiątkowych zdjęć na tle postaci przy wejściu głównym, po czym udaliśmy się na rynek główny. Po drodze spotkała nas miła niespodzianka, gdyż spotkaliśmy naszych reklamowców z 2f i 3f pod opieką pań Małgorzaty Latały, Małgorzaty Cieślak i pana Wojciecha Stanka. Niestety nie było zbyt wiele czasu na konwersację, gdyż „Wujek Mac Donald” „wołał” już wygłodzonych mechaników. Godzinę lekcyjną później, spotkaliśmy się na rynku przed Sukiennicami w połowie drogi na linii Mac – Mic, czyli między Mac'iem, a pomnikiem Mickiewicza. Istnieje legenda, że maturzysta pragnący gorąco zdać maturę, winien pomnik wieszcza obiec trzykrotnie i to na jednej nodze.

Przy okazji jednak ukuliśmy nową legendę, zgodnie z którą to wychowawca powinien obiec pomnik, jeśli chce żeby jego wychowankowie w ogóle zostali dopuszczeni do matury...

Cóż mogę powiedzieć... naturalnie mógłbym obiec i to trzy razy po trzykroć, ale tak jestem pewien sukcesu moich chłopaków, że żadne czary czy gusła nie są im potrzebne!

Zresztą gnać trzeba było z powrotem, tym razem pod Akademię Rolniczą, spod której zgarnął nas bus i pomknęliśmy na krakowski Kazimierz, prosto do Muzeum Inżynierii Miejskiej.

Ponieważ wszyscy przewodnicy byli zajęci, więc zaczęliśmy zwiedzać na własną rękę, zaczynając od zajezdni tramwajowej. Piękne, niebieskie tramwaje, z różnych epok, a nawet najprawdziwszy retro – bus ;) Żal tylko, że nie wszędzie można było wejść... Podobno pojazdy te są już nieczynne, ale co to za problem dla naszych mechaników by tchnąć w nie nowe życie!

Dalszy czas oczekiwania na przewodnika, upłynął w kolejnym pawilonie z interaktywną wystawą tematyczną „wokół koła”. Czegóż tam nie było! Pojazdy na kwadratowych kołach rozwiązujące odwieczny dylemat kwadratury koła, koła wkoło których można było biec (i to nawet na jednej nodze ;) Aż się chciało zakrzyknąć za młodopolskim wieszczem „raz do koła, raz do koła”. Zabawa była przednia, ale największa niespodzianka była dopiero przed nami: tym razem już z przewodnikiem. To była podróż w czasie. Cofnęliśmy się do okresu PRL. W sensie motoryzacyjnym, choć nie tylko bo oprócz fiatów, zastaw i syrenek, zobaczyć można było rozmaite gadżety z poprzedniej epoki, można było wręcz wczuć się w atmosferę tamtych czasów, odczuć mentalność minionego okresu i to dosłownie...

Czas jednak wrócić do współczesności. Nowoczesnym, choć mającym w swej nazwie powrót do przeszłości busem powróciliśmy do miasta Ankwicza do naszego kochanego Kotarbina, naładowani pozytywną energią, w przeświadczeniu, że (jak sądzę ;) chcemy studiować, niezależnie od uczelni i od wieku, bo i zapał do studiowania udzielił się również opiekunom wycieczki ;)

W tym miejscu chciałem podziękować mojej klasie za aktywne uczestnictwo w zgłębianiu tajników uczelnianych i tajemnic dawnej techniki i przede wszystkim pani Kasi Kocembie naszej doradczyni zawodowej, która zgodziła się towarzyszyć nam w tej podróży z uśmiechem i życzliwością :)

Olgierd Morawski

Miejsca naszych praktyk

Jakość powietrza

Wyszukaj na stronie